Yola Czaderska-Hayek: Zdarzylo Ci sie kiedykolwiek cos ukrasc?

Bruce Willis: Ukrasc?

W Polsce wchodzi wlasnie film "Wlamanie na sniadanie", w którym wcielasz sie w zlodzieja rabujacego banki.

No cóz, kiedy bylem maly, kradlem cukierki innym dzieciom. Ale na tym koniec (smiech). Zartowalem. Szczerze mówiac, dzisiejsze kino najwyrazniej lubi zlodziei. To chyba wynika z owego niesamowitego dreszczyku emocji, jaki towarzyszy wlamywaczom podczas kradziezy. Zauwaz, ze zlodzieje wyrzadzaja innym krzywde, nie krzywdzac ich fizycznie. Wydaje mi sie, ze widzów fascynuja takie postacie, chociaz jesli chodzi o nasz film, to nie jestem pewien, czy jego glównym tematem jest akurat rabowanie banków. To jakby kontrapunkt wlasciwej historii inspirowanej przezyciami dwóch autentycznych wlamywaczy z lat 70. To film o milosci i o tym, co czyni ona z czlowieka. Milosc odbiera ludziom trzezwe rozumienie swiata, sprawia, ze staja sie wrazliwi. Zwlaszcza, gdy dwóch przyjaciól zakocha sie w tej samej kobiecie. A ona w nich. To jest wlasnie motyw, który moim zdaniem wyróznia "Wlamanie na sniadanie" sposród innych filmów.

Ty mówisz o fascynacji zlodziejami, a mnie sie wydaje, ze widzów przede wszystkim fascynuje Bruce Willis. Jak myslisz, dlaczego? Co takiego w sobie masz, ze widzowie uwielbiaja Cie ogladac?

Dla mnie fascynujace jest to, ze wedlug Ciebie ja cokolwiek w sobie mam (smiech). Wydaje mi sie, ze w duzej mierze zawdzieczam to osobom takim jak Ty, ludziom pióra. Piszecie artykuly o Hollywood, o aktorach, o tym, jak zyja i co robia. Gdyby nie to, ze tego typu teksty pojawiaja sie regularnie w prasie i sa wlasciwie na porzadku dziennym, nie sadze, zeby ludzie interesowali sie tak bardzo zyciem gwiazd. Zwlaszcza, ze wiedza o nim tak malo. Dam Ci przyklad - zalózmy, ze codziennie zawieram znajomosc z kims nowym. To daje rocznie 365 osób, które znaja mnie osobiscie i moga cos na mój temat powiedziec. Poza tymi ludzmi wszyscy inni na calym swiecie maja o mnie wyobrazenie uksztaltowane wylacznie na podstawie tego, co przeczytaja w gazetach czy obejrza w telewizji. Jest wielka róznica pomiedzy moim ekranowym wizerunkiem, a tym, jak zyje w rzeczywistosci. Dla mnóstwa ludzi to, co sie dzieje u mnie w domu, stanowi zródlo swietnej rozrywki. Nie jestem w stanie tego powstrzymac, nie mam nad tym zadnej kontroli. Przestalem wiec zwracac uwage na to, co o mnie mówia i pisza. Jestem pewien, ze gdybysmy w tej chwili poszli do najblizszego kiosku, na pewno znalezlibysmy w którejs z gazet jakis gówniany kawalek na mój temat. Ale mnie to nie obchodzi. Jest tyle wazniejszych spraw. Plotki zreszta nie narodzily sie w Hollywood. To zjawisko stare jak swiat, odkad czlowiek wynalazl pismo. To po prostu najtansza forma rozrywki.

Zagrales niedawno w filmie "Wojna Harta". II wojna swiatowa to kolejny, obok wlamywaczy, temat, który ostatnio fascynuje kinowa publicznosc.

Wydaje mi sie, ze II wojna swiatowa byla ostatnim w miare klarownym konfliktem zbrojnym. Wszyscy wiedzieli, o co chodzi - dobra armia usilowala pokonac te zla. Od tamtej pory wszystkie nastepne wojny byly juz uwiklane w polityke. Konflikty do dzis wybuchaja z najrózniejszych powodów. Kiedy rozpadl sie Zwiazek Radziecki, mnóstwo ludzi nagle zwrócilo sie przeciwko sobie z przyczyn majacych swoje zródlo w wydarzeniach sprzed kilkuset lat. Akcja "Wojny Harta" toczy sie w obozie jenieckim tuz przed koncem dzialan wojennych. To opowiesc o rasizmie, o honorze, o zachowaniu godnosci. To zupelnie inny film niz "Wlamanie na sniadanie".

POWROT